Lata 60 to szaleństwo w muzyce, kulturze i modzie. W tej ostatniej objawiało się głównie kolorowymi printami i psychodelicznymi wzorami. Wszystkiemu winien był Op-art.

W tej dekadzie rzesze młodych ludzi zainteresowało się sztuką, a szczególnie jej rewolucyjnymi odmianami. Nic dziwnego, że nikt nie chciał oglądać nobliwych obrazów w złoconych ramach. Zamiast tego furorę robiły niewymagające intelektualnego wysiłku, ale bardzo atrakcyjne wizualnie, multikolorowe dzieła w stylu op-art. Victor Vasalery, Rafael Soto czy Julio Le Parc byli uwielbiani i każdy chciał mieć choć fragment ich dzieł w domu. Równolegle rewolucja zaczynała się w modzie, a nowe techniki druku i wykorzystywania materiałów pozwoliły zbliżyć sztukę i modę bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Jaki strój nadaje się do nadrukowania na nim psychodelicznych wzorów lepiej, niż mini czy prosta sukienka z jednolitego materiału? Nic dziwnego, że takie motywy zaczęły się pojawiać w kolekcjach wszystkich: od taniej Biby po YSL.

Dziś psychodeliczne wzory na strojach nikogo już nie dziwią a mimo to, rzesze kreatorów wciąż chętnie po nie sięgają. Najbardziej znany z tego jest dom mody Pucci, ale też sieciowe sklepy, jak H&M czy Top Shop, który zaprosił niedawno do współpracy Bibę.